sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział XIII



Westchnął załamany.
„Świerzbi mnie by wypić jej krew” –pomyślał.  Roza zauważyła wredny błysk w jego oku. To zawsze zwiastowało coś złego.
- Jak pozwolisz mi spokojnie zjeść i sama ładnie zjesz,  to coś miłego cię czekać będzie, tylko się nie wystrasz. Uwierz, że warto na to poczekać - powiedział z miłym uśmiechem,  co przeraziło Rozę jeszcze bardziej.  Jedząc rybę, dotknął swojego kła, by Roza mogła domyślić się jego planów.
Spojrzała na niego jak na idiotę.
„To już bije wszelkie granice absurdu”
Spiorunowała go morderczym wzrokiem.
- Nie na mojej zmianie - wycedziła, zwaliła Lale z jego kolan, słysząc "Ej!" w proteście. Chwyciła go za kołnierz.
- Ryshard, przypilnuj jej przez chwile – oznajmiła z anielskim uśmiechem, zaciągając Tsusena w las. Gdy byli już wystarczająco daleko, aby nikt ich nie słyszał ani nie widział rzuciła go na drzewo.
- Oszalałeś!? - warknęła – fakt, jest wkurzająca, egoistyczna, zboczona, za dużo gada i nie ma za grosz wychowania, ale do jasnej cholery nie wolno ci z nią robić takich rzeczy! Opanuj się! - krzyknęła i uderzyła go z pięści w brzuch, sadząc że ból może przywróci mu zdrowy rozsądek. Jednak on nawet się nie skrzywił. Stał tak jak figura woskowa, a ona zaczęła wymachiwać obolałą ręką, przygryzając dolną wargę by się nie wydrzeć.
- Z resztą... Nie pozwolę ci pić jej krwi - wymamrotała cicho pod nosem -..j.. jeszcze się czymś od niej zarazisz, a jesteś już wystarczająco zboczony - dodała, rozluźniając sobie kołnierz pod szyją i rozpinając kapturek, tak, że teraz wisiał na jednym guziku.
- Jeśli już koniecznie musisz... To wypij moją krew - dodała widocznie skrępowana, gdy przypomniała sobie jakie towarzyszy temu doznanie.  Pstryknął Rozę w czoło. Od razu się za nie złapała jakby chciała sprawdzić czy aby coś jej się nie zdawało.
- Idiotko, wypijając jej krew uśpię ją, a później zwymiotuję gdzieś za drzewem - powiedział spokojnie -piłem krew bardziej szurniętych osób - oznajmił spokojnie.
- Kiedy ją uśpię, będziesz mieć pewność, że w nocy do mnie nie przyjdzie. W dodatku będzie ciszej i bezpieczniej -oznajmił spokojnie, patrząc jej prosto w oczy.  Powoli pochylił się do przodu jakby chciał ją pocałować. Poczuła jego chłodny, wolny oddech na swoim policzku. Natychmiast jej twarz roziskrzyły rumieńce. Już miała coś powiedzieć, zapytać co robi. Na szczęście nie zdążyła.
- Lepiej ją uśpić niż później tłumaczyć  królowej czemu jej córka ze mną spała, prawda?- wyszeptał jej tuż przy uchu- i prędzej uwierzy jej niż nam,  a sama już się przekonałaś, że takie osoby jak Lala, potrafią zrobić wszystko, by osiągnąć swój cel... Chcesz tego? –spytał spokojnie, dłonią jakby chciał dotknąć jej policzka, zapewne złośliwie, widząc, że zbił ją z pantałyku a może i zawstydził. Zamiast tego cofnął rękę, by po chwili  ruszyć do obozowiska znudzonym krokiem. Znieruchomiała. Spuściła na chwile wzrok i nagle zerwała się spod drzewa, łapiąc go za ramię.
 - Z.. zaczekaj! Przecież nie musisz pić jej krwi, aby ją uśpić!  Mnie potrafisz zmusić do snu i bez tego, więc... – urwała i spojrzała na ziemię, chcąc ukryć przed nim swój wzrok. Przez chwilę jakby zbierała się w sobie. Przerwał jej milczenie.
- Usypiam cię dzięki temu, że wcześniej wypiłem twoją krew. Moja energia krąży teraz w twoich żyłach -powiedział spokojnie.
 - Gdyby nie to, musiałabyś patrzeć mi w oczy i dopiero po zahipnotyzowaniu cię, mógłbym cię uśpić-kontynuował-  więc muszę wypić jej krew, by to zrobić, bo na pewno nie zdołam skupić jej uwagi na tak długo, nie wzbudzając podejrzeń.  Jest zbyt narwana i sądzi, że nie jestem nią zainteresowany. Nie martw się, mam swój sposób, by szybko usnęła – podsumował, patrząc na nią.
-Ale...- nie wiedziała co mu na to odpowiedzieć.  -Nie możesz, mimo wszystko to księżniczka ...- dodała po chwili, ciągle pozostając przy swoim. Wyciągnęła malutką fioletową fiolkę zza dekoltu i podała mu. - Weź to... to... bardzo silny lek usypiający,  nie ma zapachu i smaku. Nie zostaje też długo we krwi, od razu się ulatnia. To jak magia. Nie jest szkodliwy. Nie pytaj skąd go mam i po co go ze sobą noszę bo i tak ci nic nie powiem. Podaj jej to. Trzy krople wystarczą - oznajmiła i wyminęła go, chowając twarz za kapturem. Podenerwowana  wróciła do obozowiska. 
Uśmiechnął się wrednie w duchu.
„Co też ta moja pani znowu ukrywa?”
Spokojnym krokiem wrócił do obozu. Po drodze zerwał kilka kwiatków i ziół.
- Zrobię z nich dobrą herbatę - stwierdził w zastanowieniu. Gdy dotarł do obozowiska zrealizował swój plan.  Gdy napar był już gotowy, rozlał je do niewielkich naczynek i dodał trzy krople do naparu księżniczki, tak, aby nikt tego nie widział.
- Proszę- powiedział, podając dziewczynie naczynie, po czym podał je też Rozie i na końcu sam wziął swoje. Roza badawczym spojrzeniem przyglądała się, jak Lala wypija swoją herbatę.
- Hm, bardzo dobra – widocznie się zrelaksowała, gdy księżniczka to powiedziała. Lala niczego nie zauważyła.
„Chyba właśnie sama stałam się przestępcą…” stwierdziła podłamana. Gdyby Królowa dowiedziała się o tym zdarzeniu i o tym, że sama się do tego przyczyniła, mogłoby już nie być tak wesoło. Jednak skoro się udało, postanowiła nie myśleć już „co by było gdyby”.

***

Odetchnął z ulgą. Gdy zasnęła, zaniósł ją do namiotu i położył w śpiworze. Zabezpieczył barierą cały namiot, aby nikt jej nie zaatakował, a przede wszystkim by nikt… Jej nie obudził.  Usiadł z powrotem przy ognisku. Zamknął oczy i połączył się z bransoletką jaką dał Rozie, by w razie problemów jej pomóc. Z satysfakcją stwierdził, że Roza nadal nie wie jakie dokładnie właściwości posiada bransoleta.  Tak zresztą chyba było lepiej. Chodź bawiły go jej reakcje, a przede wszystkim jak się denerwuje, to wolał, by nigdy się o tym nie dowiedziała. Tak jest znacznie zabawniej.
           Las ją uspokajał, wyczuwał., jak jej zszargane nerwy w końcu wracają na właściwe tory.
„W końcu chwila spokoju...” - pomyślała Roza, patrząc w górę. Drzewa iskrzyły się w ostatnich promieniach słońca. Niezakłócona niczym cisza była balsamem dla jej duszy... i uszu. Lala nie należała do najcichszych osób. Ba, była tak głośną i irytującą osobą, że każdego wyprowadziłaby z równowagi. Zwłaszcza ją. Ukojona, nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że gdy słońce zaszło za koronami drzew, usnęła, opierając się głową o pień drzewa. Tsusen czując ,że Roza zasnęła, pojawił się obok niej. Wziął ją i przeniósł do namiotu. Sam usiadł przy ognisku.  Lala dalej spała . Gdyby ktoś ją teraz obudził, zapewne starłby go na miazgę. Im dłużej będzie spała tym lepiej.

***

          Gdy Rozalia otworzyła oczy, pobladła i omal nie krzyknęła, widząc gdzie leży.  Obok Lali. Zatkała sobie ręką usta, by nie krzyknąć. Koszmary nocne uwielbiają się urzeczywistniać wtedy kiedy nie trzeba. Wyszła z namiotu i od razu chwyciła go za kołnierz  koszuli patrząc na niego wściekła.
 - Musiałeś położyć mnie obok NIEJ!? - warknęła, starając nie wrzasnąć na cały las, jednak tracąc nad sobą panowanie - nawet nie próbuj się wykręcać! Nie lunatykuję, więc ty musiałeś mnie tu przynieść... O ile nie zaciągnąłeś mnie tu za nogę...- wycedziła sfrustrowana, po czym wszelkie emocje opadły.
- E.. to znaczy.. to nie tak, że ja jej nie lubię czy coś... mam do niej dużo szacu... znaczy... to księżniczka, więc to chyba oczywiste, że jej nie nienawidzę. W końcu wychowywałyśmy się blisko siebie...i ... – nie była w stanie powstrzymać latającej jej ze wściekłości brwi na wspomnienie wspaniałego dzieciństwa u boku Lali. Ich matki koniecznie usiłowały je ze sobą zaprzyjaźnić. Bez skutecznie.
-... to ja już lepiej nie będę nic mówić... - mruknęła pod nosem i usiadła po drugiej stronie ogniska i zaczęła w nim nerwowo grzebać patykiem.
-Położyłem cię obok niej, bo tak byłoby łatwiej w razie gdyby ktoś chciał zaatakować – wytłumaczył powoli. Jak zawsze.
Gdy wszystko wyjaśnił, uspokoiła się i skupiła całkowicie na swoim jakże interesującym zajęciu - grzebaniu kijkiem w ognisku. Znowu wydawała się daleka myślami i dziwnie smutna. Czuć było w niej mętlik uczuć trudnych do określenia - trochę przestraszona, smutna, przygnębiona a zarazem pogrążona całkowicie w swoich myślach i starająca się wyglądać naturalnie. Cały dzień była jakaś dziwna i to bynajmniej nie tylko z powodu księżniczki. Jednak ukrywanie uczuć przychodziło jej z coraz większym trudem. Na niebie świeciły gwiazdy, a spomiędzy gęstych koron drzew przedzierało się widmo księżyca.  Tsusen oparł dłonie na ziemi za plecami, odchylając się lekko do tyłu. Uniósł powoli głowę, patrząc się w lekko zachmurzone, gwiezdne niebo.
 -Prawie jak na wycieczkach z siostrą-powiedział do siebie, nie przejmując się tym, że Roza może to słyszeć.  Wyrwał ją tym z zamyślenia. Uśmiechnął się lekko kącikiem ust, ukazując tak wampirzy ząb.
Roza spojrzała na niego. Nawet nie miała zamiaru pytać go o zgodę, w końcu był jej sługą. Przybliżyła się do niego, tak, że dzieliło ich tylko pół metra i zapytała wprost.
- Tęsknisz za tym? - popatrzyła na jego twarz, dopatrując się jakichkolwiek resztek jego ludzkich uczuć - za tymi "wycieczkami", bo o siostrę nawet nie muszę pytać... - dodała po chwili, dobrze wiedziała, że utrata siostry w tak brutalny i straszny sposób była chyba najgorszym wspomnieniem z jego życia. Choć jak zawsze zdawał się obojętny, nawet mówiąc o czymś, co na pewno było dla niego bolesne.
- Cóż, czasem za tym tęsknię -powiedział, przymykając oczy - raczej wyjeżdżaliśmy tylko po to, by było trochę spokojniej-stwierdził z lekkim uśmiechem.
- Nie tęsknie tak za tym, a przynajmniej nie za często – dodał -a czemu cię to ciekawi? Hm?- zapytał. Teraz to on spojrzał na nią namolnym wzrokiem.
- Tak jakoś - oznajmiła spokojnie, znowu zaczynając grzebać w ognisku. Odłożyła w końcu patyk, wrzucając go w ogień i znów na niego spojrzała - mówiłeś, że prawie jej nie pamiętasz, jednak widać po tobie, że nadal cierpisz - oznajmiła tym samym chłodnym głosem co zwykle, choć dało się w nim wyczuć iskierkę współczucia. Nie interesowała jej za bardzo jego reakcja na to, co miała zaraz zrobić. Pchnęła go na ziemię, by leżał płasko na ziemi.
- Zostań tak - rozkazała i sama położyła się obok niego, tak że ich ciała były nieco oddalone ale głowy prawie się stykały. Wyciągnęła rękę w stronę gwiaździstego nieba, które było już całkiem czyste od ciemnych, nocnych chmur.
- Opowiem ci bajkę. Widzisz tę jasną, dużą gwiazdę? - spytała, patrząc w jego stronę - jej poblask na obrzeżach, kiedy się przyjrzysz, jest odrobinę niebieskawy - naprowadziła go lekko, ciągle wyczekując odpowiedzi na jej pytanie. 
- Tak, widzę ją i co w związku z tym?- zapytał spokojnie jak zawsze z resztą
- To gwiazda zaginionego wędrowca, nazywana też „Gwiazdą Tęsknot” - powiedziała spokojnie - gdy jesteś daleko od kogoś, na kim ci zależy, wystarczy że na nią spojrzysz a ona połączy wasze serca - powiedziała spokojnie, była to oczywiście tylko legenda, ale zazwyczaj i tak podnosiła ludzi na duchu - tak przynajmniej głosi legenda - dodała szybko i opuściła rękę. Spojrzała lekko w bok, udając obojętność, nie chciała dać po sobie poznać że chce, by zapomniał o smutnych wspomnieniach. Wiedziała, że jego siostra była i jest najcenniejsza osobą w jego życiu, więc na pewno mu jej brakuje, mimo wszystko.  Nawet jak usilnie twierdzi, że wszystko jest w porządku.
- Nawet nie wiesz ile ja się takich i podobnych legend nasłuchałem-powiedział spokojnie, zamykając oczy.
- Cóż na pewno moja siostra jest szczęśliwa -stwierdził spokojnie - i już nie cierp,i co jest najważniejsze –oznajmił, wzruszając lekko ramionami.
 - Może i masz rację, jednak powinieneś wiedzieć, że czasem taka legenda może być źródłem siły - powiedziała spokojnie, patrząc na gwiazdę – nawet, jeśli pewnie jest nieprawdziwa, potrafi dodawać otuchy tym, którzy w nią wierzą. Nie mówię ci, żebyś uwierzył w to co mówię, ale... tak czasami jest lepiej - spojrzała w jego stronę - lepiej jest oszukać samego siebie, oderwać się od szarej rzeczywistości i spróbować się uśmiechnąć, wpatrując się w gwiazdę, niż uparcie wmawiać sobie, że to tylko legenda, mit - dodała z lekkim uśmiechem na ustach. Po chwili podniosła się, przez co patrzyła na niego z góry. Spojrzała w jego oczy i sama nie wiedziała kiedy odrobinę się nachyliła, by być bliżej niego. Zaśmiała się lekko.
- Poza tym, co cię obchodzą inne legendy? - spytała rozbawiona. - Teraz jesteś w naszym świecie - dodała - a te legendę opowiedziała ci nie pierwsza lepsza osoba, a twoja pani. Powinieneś być za nią wdzięczny - dodała. Poczochrała mu włosy jak małemu dziecku i odsunęła się na bezpieczną odległość. Przeciągnęła się jak kot, po czym wyłożyła na trawie, podkładając dłonie pod głowę i znowu wpatrując się w gwieździste niebo i zdobiące je dwa księżyce. 
-Gdyby nie ta szara rzeczywistość, nie miałbym po co żyć-oznajmił spokojnie-ja sam jestem legendą, bo w końcu wampiry nie istnieją, a raczej wszyscy tak twierdzą-oznajmił spokojnie, zamykając na chwilę oczy.
- W waszym świecie nikt nie wierzy w magię, a ja jej używam.  Jestem magiem otchłani, a do niedawna sądzono, że ona nie istnieje. Czy to znaczy, że ja również jestem legendą? - spytała z chytrym uśmieszkiem. - Jesteś stanowczo zbyt pewny siebie, to cię kiedyś zgubi - dodała spokojnie, przewracając się na drugi bok by być zwróconą w stronę ognia, zamknęła oczy. 
- Być zawsze w cieniu, nigdy się nie wychylać, wtapiać się w tłum... to sprawia, że jesteś doskonałym zabójcą - powiedział cicho do siebie przymykając oczy.
- A co sprawia, że jesteś dobrą osobą? - spytała z cwanym uśmiechem na ustach. Podniosła się znowu i spojrzała na niego z uśmiechem. – Nie szukałam cię tak zawzięcie, abyś był moim zabójcą - powiedziała spokojnie -... szukałam cię, być był moim chowańcem - wyjaśniła i lekko się zarumieniła. Zakryła twarz kapturem.
-...towarzyszem, aż do końca moich dni, kimś, komu mogłabym ufać. Jedyne o co cie proszę, a raczej rozkazuje ci jako mojemu chowańcowi, to... - przełamała się i znowu spojrzała mu w oczy - nigdy mnie nie zdradź i bądź zawsze po mojej stronie, nawet jeśli wszyscy inni odwrócą się ode mnie - wyszeptała i wstała, chcąc zapaść się pod ziemię.
-To...to... ja w takim razie... - odchrząknęła - pójdę na zwiady... - wykorzystała pierwszą lepszą wymówkę, jaka przyszła jej do głowy. - A! Prawie bym zapomniała... Lala powinna się za chwilę obu... - nie zdołała dokończyć, ponieważ jak zwykle energiczna i pełna entuzjazmu Lala wyskoczyła z namiotu.
- TSU-SEN-KU! – zaszczebiotała i rzuciła się bezbronnemu chowańcowi na szyję, zaczynając go dusić w swoim uścisku "miłości" - Lala tak za tobą tęskniła! Nie ładnie tak! Nie chce spać sama Bo-oje się spać sama, w końcu mogą mnie zabić, prawda? – spytała, dotykając kusząco palcem jego noska i nachylając się by go zacałować na śmierć. Roza roześmiała się i poszła "na zwiady". 
"Boże czemu mnie tak karzesz?"- pomyślał, odsuwając od siebie lekko Lalę. Pstryknął ją w czoło i korzystając z wampirzej mocy uśpił ją w ten sposób. No, to teraz winy było po równo po obu stronach. Położył ją obok siebie i odetchnął spokojnie.
"Rany, większych wariatek chyba nie spot..."-przerwał swoją myśl-"...chociaż chyba bywało gorzej" –stwierdził, potrząsając głową, by nie pojawiła mu się pewna wizja w głowie. Bransoletka na nadgarstku Rozy niewidocznie dla żadnego człowieka pobłyskiwała, dzięki czemu Tsusen wiedział czy nic jej nie jest. Tylko czy to na pewno wystarczy by ją ochronić?